Rezerwat przyrody "Moczary"

Kilka dni temu, jako że pogoda była świetna, wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Naszym celem był okoliczny rezerwat przyrody "Moczary".
Trasa którą wybraliśmy okazała się być idealna do jazdy, zarówno pod względem drogi jak i otoczenia. Biegnie przez niemal cały czas po drogach niedostępnych dla samochodów, więc jest bardzo bezpieczna. Dzięki temu jest tam też bardzo cicho i spokojnie, więc nietrudno natrafić podczas jazdy na spacerujące po lesie sarny. Niestety uciekają tak szybko, że nie udało nam się żadnej uchwycić na zdjęciu.







Po jakimś czasie dotarliśmy do naszego celu - rezerwatu. Chcieliśmy go zobaczyć między innymi ze względu na oryginalną florę tego terenu. Główny gatunek który jest na nim chroniony to czosnek siatkowany - ten teren to północna granica jego zasięgu, zwykle występuje w górach. Rośnie tu także groszek wschodniokarpacki oraz kilka gatunków storczyków. Co prawda czosnek jeszcze nie kwitnie, bo jest na to zbyt wcześnie, ale ilość pięknych kwiatów i tak była bardzo miła dla oka. W maju na pewno wrócimy w te okolice, by pooglądać i sfotografować rzadkie rośliny chronione.










Ciekawym znaleziskiem była samotna mogiła w lesie, nieco za rezerwatem, w kierunku Kobylnicy Wołoskiej. Samotna - ale nie zapomniana. Mimo, że krzyż i płotek dookoła są mocno przechylone i pokryte mchem ktoś pamięta o tym miejscu, o czym świadczy pozostawiony tam znicz. Miejsce to łatwo przegapić jadąc drogą, bo jest ukryte za górką, z szosy widać tylko stojący bliżej krzyż - mogiłę ujrzeliśmy dopiero po wejściu na wzniesienie, by bliżej mu się przyjrzeć.
Nie mamy pojęcia jaka może być historia tego grobu ani kto jest tu pochowany i jak na razie nie udało nam się nic dowiedzieć na ten temat, jednak ta tajemnica bardzo nas zaintrygowała. W okolicy są też inne krzyże, wiele z nich pamięta jeszcze czasy wojen światowych oraz ma własne "legendy" i anegdoty z nimi związane - może z tym jest podobnie?





Do domu wróciliśmy trasą przez Wielkie Oczy. Łącznie przejechaliśmy około dwudziestu kilometrów a cała wycieczka (wraz z przerwami i zwiedzaniem) zajęła nam około trzech godzin, jednak udało nam się wrócić do Leśniczówki przed zmrokiem.

Komentarze

Popularne posty