W marcu jak w garncu...


Pogoda u nas ostatnio - jak to w marcu - dość nieprzewidywalna. Grube pokrywy śniegu zniknęły co prawda jak ręką odjął, gdy roztopił je trwający kilka dni deszcz przeplatany słońcem, ale wciąż czasami da się zauważyć spadające nagle z nieba białe płatki. Na szczęście wiosna jest już tuż tuż i jedynym co w pełni pokrywa teraz cały las bielą jest poranny przymrozek :) 
Póki co jest jeszcze dość szaro, ale z dnia na dzień pojawia się coraz więcej zieleni - od nieśmiałych przebiśniegów obok strumyków, do rzucających się w oczy żółtych mleczy dookoła drogi wjazdowej do Leśniczówki. Słońce wschodzi coraz szybciej a dnie są coraz dłuższe, co motywuje nas do pracy na zewnątrz (i do wychodzenia na ten mróz rano, by zrobić tak ładne zdjęcia jak te niżej ;)).











Na wiosnę budzi się też wiele insektów i gryzoni, więc Kot ma na co polować, spalając zimowe zapasy "ocieplania" pod futerkiem ;) Chociaż więcej w tym polowaniu zabawy niż faktycznej walki o przetrwanie, bo na kota w domu czeka pełna miska karmy.



Gdy tylko pierwsze przebiśniegi dokopały się na powierzchnię, reszta przestała być aż tak nieśmiała, co poskutkowało takim imponującym zbiorowiskiem tych kwiatów. 



Podczas spaceru nieco dalej za dom, za strumykiem natrafiliśmy też na kwitnący krzew dzikiego wawrzynka wilczełyko.



Komentarze

Popularne posty